RTD to najtłustsza płyta w historii, nie mówię tu bynajmniej o jego posturze ;)
Gość był do tego stworzony, doskonała nawijka najbardziej czarnuszym głosem jaki można sobie wyobrazić, płynąca jak rzeka pod produkcje pierwszej jakości; gdyby Ziemię odwiedzili obcy i prosili o wskazanie definicji rapu to trzeba by było poświęcić tę godzinkę na krążek biggiego.